
Miejsce na miotle – Wydawnictwo Tekturka
Zaczęło się od obejrzenia na Amazon Prime półgodzinnej animacji opartej na książce Julii Donaldson. Dziewczynkom tak się spodobała, a w szczególności fance Gruffalo, czyli Gabrysi, że musiałam zdobyć książkę. Obecnie nakład został wznowiony, dzięki Wydawnictwu Tekturka.

Mamy tu do czynienia z przemiłą czarownicą, która leci na miotle ze swoim kotem hen wysoko ponad chmurami. Niestety, w trakcie lotu zerwał się wiatr i kapelusz spadł jej z głowy. Dlatego decyzja zapada: „Lądujemy” i zaczynaja się poszukiwania zguby. Na pomoc przychodzi piesek, który
„(…) Oddał zgubę czarownicy,
po czym zaczął strzyc uszyma
(gdy wciskała tak kapelusz, by się mocniej głowy trzymał)
i zapytał najuprzejmiej:
– Powiedz mi, czy miotła twa
pomieściłaby takiego pieska jak ja?
Czarownica oczywiście zgadza się i wszyscy razem wsiadają na miotle.

I tak, po drodze gubi jeszcze kokardkę oraz różdżkę. Ale w momencie, gdy lądują, by szukać zagubionej rzeczy, z odsieczą przychodzą zwierzątka, które pomagają czarownicy. Mają jedynie ogromną prośbę, by mogły dalej z nią podróżować.

Na pokładzie miotły mamy następujących pasażerowi: kota, psa, ptaszka, żabę oraz czarownice. Lecą razem, a żaba z radości skacze. Niestety, miotła nie wytrzymuje ciężaru i łamie się…

Zwierzaki spadają, a czarownica trafia w ręce smoka, który chce ją zjeść. Na szczęście zwierzaki podstępem ratują czarownice. Zaś smok…. smok z przerażenia rezygnuje z czarownicy, a wręcz grzecznie przeprasza i ucieka, gdzie pieprz rośnie. W jaki sposób udało się zwierzakom przechytrzyć smoka? Tego musicie dowiedzieć się z książki i już tak za dużo napisałam ?

Przepiękne ilustracje, wierszowany tekst, który czyta się bardzo przyjemnie – brawo dla Michała Rusinka – sprostał zadaniu i spisał się na medal.

Gdy czytam ją Gabrysi, widzę jak z przejęciem słucha i nie może doczekać się kolejnej strony. Bo to choć niepozorna przygoda czarownicy z kotkiem, to tam naprawdę dużo się dzieje.