Top

Najlepszy zerówkowicz na świecie

Jeszcze nie uczeń, a już nie przedszkolak.  Jak ten czas leci, jeszcze niedawno chodziła do przedszkola, a tu teraz taki przeskok. Ale powiem Ci, że nie żałuje tego, że posłałam Zuzie do zerówki w szkole. Ja wiem, dla każdego z nas zmiana miejsca, kolegów/koleżanek, nauczycieli to ogromny stres. Ale… w naszym przypadku nie było tak źle, a wręcz przeciwnie poszło bardzo dobrze!

 

 

Po pierwsze do szkolnej zerówki dostało się kilka osób z Zuzi grupy przedszkolnej. Przed wakacjami udało nam się z rodzicami dogadać i napisaliśmy pismo do Pani Dyrektor, aby w miarę możliwości, o ile się da, żeby dzieci były razem. Na dniu adaptacyjnym dowiedzieliśmy się, że wszystkie podania i prośby udało się Pani Dyrektor spełnić. Za co niezmiernie jej dziękuję :). To sprawiło, że Zuzi chociaż troszkę było łatwiej zaadoptować do nowego miejsca. Poza tym, po dniu adaptacyjnym była oczarowana wychowawczynią, nauczycielkami i całą szkołą. 

 

 

 

 

W trakcie wakacji, gdy tylko córka poczuła potrzebę, sporo rozmawiałyśmy o szkole, o tym jak to będzie, czego może się spodziewać itd. Razem wybrałyśmy plecak, piórnik, śniadaniówkę oraz dwa worki: jeden na strój gimnastyczny, a drugi na basen. Miała cudowne nastawienie, z ekscytacją opowiadała, o tym jak to fajnie teraz będzie. Pierwszego dnia, choć trochę niepewnie, ale dziarsko ruszyła do szkoły. Gdy odbierałam ją popołudniu, była dalej zachwycona i powiedziała, że spędziła bardzo miło czas. Nie ukrywam kamień z serca mi spadł. Bo jako rodzic, ogromnie przeżywałam wybór placówki.

 

 

U nas w pobliżu jest kilka szkół, ale tak naprawdę pod uwagę brałam dwie, no max trzy. Oczarowana byłam jedną i w sumie bardzo chciałam, żeby Zuzia dostała się do niej. Wiadomo, nie wiedziałam na jakiego nauczyciela trafi, ale to co mnie interesowało podczas dnia otwartego to, to czy zerówkowicze i najmłodsze klasy są oddzieleni od najstarszych klas, jakie są zajęcia pozalekcyjne (płatne, świetlicowe), atmosfera. Pamiętam, jak na dniu otwartym podszedł do mnie chłopczyk. Był wtedy w zerówce. Zapytał się, czy moje dziecko będzie tu chodziło. Na co ja odpowiedziałam, że bardzo bym chciała. Ja również zadałam mu pytanie, czy podoba mu się zerówka? I jak to dziecko, ze szczerym uśmiechem, odpowiedział że tak, uwielbia tu przychodzić i ma wspaniała panią. Na koniec dodał (cytuje dosłownie?, bo to tej pory pamietam, co powiedział): „zobaczy Pani, pani dziecku też się tu spodoba”. A jak to wygląda teraz….

 

 

Jest cudownie, Zuzia nie chce wychodzić ze szkoły! Idzie z uśmiechem na twarzy do szkoły i również z nim wraca. Dodatkowo, podjęliśmy z mężem decyzje, że córka będzie chodziła na dodatkowe zajęcia z pływania (basen znajduje się na terenie szkoły, więc to ogromny plus w szczególności zimą, gdy trzeba suszyć włosy) oraz zaczęła swoją przygodę z językiem angielskim. Oczywiście, rozmawialiśmy z Zuzią i choć do basenu początkowo nie była przekonana, to powiedziała że spróbuje. W razie co, zawsze pozostawała opcja, że po pierwszych dwóch zajęciach można ją będzie wypisać. Ale, gdy tylko wróciła z pierwszych zajęć powiedziała, że czuje  się jak ryba w wodzie. Teraz tylko przebiera nóżkami i czeka na kolejną lekcję pływania. Plus taki, że i angielski i basen był dostosowywany do planu zajęć dzieci, dzięki czemu po swoich zajęciach nie czeka na nie długo, max 30 – 45 minut.

 

 

 

 

W międzyczasie okazało się, że na świetlicy, dla chętnych dzieci, odbywają się bezpłatne zajęcia (również dla zerówkowiczow). Córka postanowiła, że oprócz basenu i angielskiego, chce spróbować swoich sił ucząc się jeszcze dodatkowo języka francuskiego oraz gry w szachy. Plus zadecydowała, że zostanie dłużej na świetlicy, tylko po to, by jeszcze uczestniczyć w zajęciach z języka migowego. Powiem szczerze, że próbowałam jej wybić z głowy, że to za dużo, że będzie zmęczona, ale ona tylko w kółko powtarzała, że chce, bardzo chce. Stwierdziłam, że skoro to ona bardzo chce, nikt jej do niczego nie zmusza, to czemu nie! Ustaliłyśmy tylko, że jeśli stwierdzi, że już nie będzie chciała uczestniczyć w zajęciach, albo po prostu będzie bardzo zmęczona, to przegadamy sprawę i z czegoś zrezygnuje. Póki co, chodzi i jakoś nie widać, by szybko wymiksowała się z nich. Pewnie, wraca wykończona, ale i szczęśliwa i podekscytowana kolejnymi nowo poznanymi słówkami, znakami migowymi czy zasadami gry w szachy. Nie ukrywam, że dzięki niej odświeżam swoją pamięć dotycząca migowego i francuskiego :).

 

 

Czy pojawiają się trudności w zerówce? No pewnie! Jak wszędzie. Gdzieś tam się z kimś pokłóci, albo ktoś jej coś powie niemiłego. Ale po pierwsze, mam cudowną nauczycielkę, która reaguje na problemy, a dwa zawsze z nią jeszcze w domu dyskutujemy i wyjaśniamy sprawy. Przyznaje trafiła nam się wspaniała nauczycielka. Mocno stąpająca po ziemi, z głowa na karku, ale co ważne mocno zaangażowana w swoją pracę. Podobnie mam u Gabrysi w przedszkolu – jej nauczyciel również jest taki. Pełen pasji, zaangażowania, a co tu dużo mówić, dzieci w przedszkolu go uwielbiają. Póki co, moje dziewczyny mają wyjątkowe szczęście, co do nauczycieli i oby w kolejnych latach było tak, jak teraz. Nie oszukujmy się ma to ogromne znaczenie! Oczywiście, nauczyciel to jedno, ale ważne jest też zaangażowanie rodziców i współpraca nauczyciel – rodzic. Jeśli mamy jakieś problemy, wątpliwości, pytania o nasze dziecko, pytajmy wychowawcy – tu nie ma głupich pytań. Rozmawiajmy z nim. Starajmy się grać do jednej bramki. W końcu najważniejszy jest ten mały człowiek, który dopiero zaczyna swoją szkolną przygodę. 

 

 

 

Minęły trzy miesiące i fascynacja szkoła dalej trwa. Baaa… gdy została jeden dzień w domu, to była dla niej totalna rozpacz. Zresztą weekendami bardzo ubolewa nad faktem, że nie ma zajęć ? oby jej tego zapału zostało jak najdłużej.

 

 

Poniżej załączam linki dotyczące:

 

plecaka – początkowo Zuzia miała plecak przedszkolny Coolpack – wzór babeczki – tu masz link, ale okazało się, że jest za mały, dlatego zdecydowaliśmy się na większy i córka wybrała taki – również Coolpack, ale w kotki – tutaj sprawdzisz aktualną cenę.

 

piórnika – Zuzia wybrała Coolpack – babeczki – tutaj sprawdzisz aktualną cenę.

 

śniadaniówki – wybrałyśmy taką – firmy Sistema – polecana przez wielu rodziców. Polecam i ja 🙂 

 

bidonupóki co, Zuzia ma butelkę Dafi, ale mam zamiar zainwestować w kubek termiczny. Sama go mam i jest rewelacyjny!!!! Trzyma ciepło bardzo długo. Robiąc sobie herbatę wieczorem, rano była letnia, taka od razu do wypicia. Klik i tu sprawdzisz cenę kubka. 

No Comments

Post a Comment