Nakarm Chomiczka – Wydawnictwo Zielona Sowa – recenzja gry
Jak zdążyliście zauważyć, oprócz miłości do książek uwielbiamy gry. Jesteśmy ksiażkomaniakami i grymaniakami ?. Siedzenie w domu z powodu ? pogłębiło ten stan. Plus jest taki, że to akurat nic w tym złego, a trzeba przyznać, że choć czasami mamy siebie już dość, to jednak w obecnej sytuacji gramy w gry zdecydowanie więcej.
I tak, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zielona Sowa w nasze łapki trafiła gierka Nakarm Chomiczka. Chomiczki to bardzo pocieszne zwierzątka, często rodzice wybierają je dla swoich dzieci, by nauczyć odpowiedzialności. W naszym przypadku posiadanie zwierzątka to ciężka sprawa, ze względu na moją alergie. Choć nie będę ukrywała, że chciałabym, aby jakieś zwierzątko mieszkało w naszym domu. Sama, gdy byłam dzieckiem miałam ich całkiem sporo m.in. myszki japońskie, psa, świnkę morską, krolika, rybki, a nawet patyczaki. Oczywiście, nie wszystko na raz ? Zuzia też coś przebąkuje o zwierzaczku, być może za jakoś czas pomyślimy…. na razie pozostaniemy przy pluszakami i grach ?.
Nakarm Chomiczka to gra skierowana dla dzieci od 4 lat wzwyż. Choć spokojnie i 3-latek może powalczyć o smakołyki.
Co znajdziemy w pudełku?
- cztery plansze chomiczków;
- cztery żetony chomiczków;
- sześć żetonów spiżarni;
- 60 żetonów smakołyków. Mamy tu warzywa, owoce, nasiona oraz sześć żetonów koniczyny;
- kostka.
Naszym zadaniem jest nakarmienie pustych brzuszków chomiczków i zdobycie jak największej ilości punktów.
Niby proste…., ale….
Każdy z graczy wybiera sobie plansze z chomiczkiem oraz bierze pasujący żeton z jego wizerunkiem (ten żeton później posłuży do zliczania punktów). Następnie na dywanie kładziemy spiżarnie i wokół każdego worka rozkładamy po 10 przysmaków. Od nas zależy, co tam się znajdzie. Żetony oczywiście mogą się powtarzać.
Rozgrywka
Najmłodszy gracz rzuca kostką i zaczyna się wyścig. Wszyscy gracze, w tym samym momencie, próbują zdobyć wypatrzony przez siebie smakołyk ze spiżarni, której numerek pasuje do liczby oczek wyrzuconych na kostce. Następnie, karmimy naszego chomiczka. Smakołyk możemy położyć w brzuszku albo policzkach. Jedyne, o czym należy pamiętać, to po pierwsze żetony nie mogą nachodzić na siebie i nie mogą wchodzić pod plansze, a po drugie, jeśli włożymy żeton do brzuszka to tam już pozostaje do końca gry. Natomiast, jeśli umieścimy w jednym z policzków, to w każdym momencie gry możemy przełożyć dany smakołyk do brzuszka.
Wybieraj mądrze!
Bo tu nie chodzi o to, żeby mieć jeden rodzaj smakołyków. W tym przypadku, aby uzbierać dużo punkcików, trzeba wybierać różne żetony. Posiadanie więcej niż trzech takich samym smakołyków nie daje nam dodatkowych punktów, a jedynie zabiera miejsce w brzuszku. Brzuszki chomiczków tylko tak wydają się duże ?, bo gdy zaczniemy do nich wkładać warzywa czy owoce, nagle się okazuje, że tego miejsca robi się zdecydowanie za mało. Trzeba kombinować, a przede wszystkim wybierać mądrze! Gra kończy się w momencie, gdy jednemu z graczy zabraknie miejsca do umieszczania kolejnych smakołyków.
Punktacja
Szczegółową punktację znajdziemy w instrukcji. A do liczenia punktów można wykorzystać plansze, która znajduje się wewnątrz pudełka. Fajna opcja, dla Zuzi, która doskonali sobie dodawanie, a Gaba od razu może oceniać, kto ma najwiecej punktów, a kto najmniej.
Sama rozgrywka trwa około 15 minut, czyli spokojnie najmłodsi gracze nie zdążą się znudzić. Zresztą, nie ma co tu mówić o nudzie! Mamy tu element rywalizacji, sprytu oraz refleksu, czyli wszystko to, co nieco podniesie adrenalinę podczas gry ?. Przy okazji gra stanowi dobry pretekst do rozmów o posiłkach, ale i nie tylko. Być może niektóre dzieci zachęci do spróbowania czegoś nowego. A nawet przygotowania smacznego posiłku z wybranych warzyw czy owoców.
W Nakarm Chomiczka mogą grać dwie lub maksymalnie cztery osoby. Gra sama w sobie nie zajmuje dużo miejsca, co mnie akurat cieszy, bo po pierwsze zmieści nam się do naszej już i tak mocno wypełnionej szuflady z grami, a ponadto można ją spakować do plecaka na wycieczkę. Jedyne na co trzeba uważać, to na żetony, by nie zgubiły się.
Aha, warto również wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, chodzi mi o żetony. Niektóre z nich są na tyle małe, że jeśli nasze dziecko lubi kombinować z wpychaniem sobie różnych rzeczy do buzi czy nosa – to po prostu my jako rodzice musimy mieć oczy dookoła głowy.
Ogólnie uważamy z dziewczynkami, że to super przyjemna, słitaśna gra z nutką rywalizacji. Polecamy!
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa za egzemplarz do zrecenzowania 🙂