Top

Baletowe wariacje Zuzi

W „Pytaniu na śniadanie” Aneta Wira-Ostaszyk z ogromną pasją opowiadała o balecie, a także obaliła kilka mitów dotyczących tańca… Aneta jest tancerką Polskiego Baletu Narodowego w Warszawie, ponadto prowadzi bloga – SIMPLE DANCER’s life oraz jest Mamą 11 miesięcznego Włodka. Tutaj masz link i możesz obejrzeć calutki program dotyczący baletu 🙂 A przy okazji, odrobina rodzinnej prywaty, ale co tam pochwalę się 🙂 na scenie występowała moja siostrzenica, która obecnie uczy się w Szkole Baletowej. U nas też, póki co fascynacja baletem trwa, ale my na razie raczkujemy w temacie baletu. Traktujemy to jako dobrą zabawę, a co będzie dalej czas pokaże… A jak to się w ogóle zaczęło?

Od września 2017 roku Zuzia zaczęła swoją przygodę z baletem. I to nie było tak, że ja ją do tego namówiłam. Absolutnie! Sama chciała spróbować swoich sił. Miała od kogo brać przykład, bo jej siostrzenice już od dłuższego czasu chodziły na balet. Zuzia bardzo nas prosiła, że chce spróbować, więc zapisaliśmy ją na zajęcia do Pani Moniki. Panią Monikę poleciła mi moja siostra, ponieważ do niej chodziła jej starsza córka i była bardzo zadowolona, w jaki sposób Pani Monika prowadzi zajęcia. Wygooglowałam i okazało się, że Pani Monika uczy baletu niedaleko nas, i to z pewnością przesądziło o zapisaniu Zuzi właśnie tutaj. Zajęcia odbywają się w przystosowanej do baletu sali – na tyłach Teatru Komedia, w każdą sobotę. Jakbyście byli zainteresowani – to zapraszam na fanpage – klik i przechodzisz do TUTU BALET 🙂

Na stronie kobieta.pl możecie poznać Panią Monię nieco bliżej – tam do przeczytania wywiad z nią 🙂 – klik i przechodzisz do wywiadu.

Zuzia, mając 3,5 roku poszła na swoje pierwsze zajęcia baletowe. Była to lekcja próbna, żeby sprawdzić czy da radę. Jak się okazało poszło jej bardzo dobrze, a zresztą do sali weszła sama, nawet nie zająknęła się by zawrócić. Sala nie posiada luster do podglądania dzieci, ale to akurat nawet lepiej, przynajmniej dzieci skupiają uwagę na Pani, a nie szukają rodziców. Gdy zajęcia się skończyły i drzwi otworzyły się, Zuzia podbiegła do mnie i powiedziała: „Mamo, chce więcej! Idziemy na kolejne zajęcia”. No i tak to się zaczęło 🙂

Póki co, przygoda z baletem trwa do dziś. I jak mówi, choć czasami jest męcząco i nóżki bolą, to bardzo jej się podoba. Wiadomo teraz jest już starsza, więc Pani odrobinę więcej wymaga, ale nadal wszystko prowadzone jest z głową, dostosowane do wieku dzieci i co ważne w formie zabawy. Dziewczynki ćwiczą figury baletowe, rozciągają się, ogólnie świetnie się przy tym bawią. Na koniec jako chwila relaksu, pani Monika wyciąga mnóstwo kolorowanek, oczywiście większość związanych z baletem 😉 dziewczynki sobie kolorują i potem swoje prace wklejają do zeszytów 🙂 Dodatkowo są naklejki, pieczątki, czyli to, co małe tygryski lubią najbardziej 🙂 Nie było ani jednego zajęcia, żeby Zuzia nie wyszła z uśmiechem na twarzy. To dla mnie jako rodzica najważniejsze, bo skoro dziecko zadowolone to i ja szczęśliwa :).

Co trzeba kupić na pierwsze zajęcia?

Początkowo nic nie kupowałam. Zuzia poszła w legginsach, antypoślizgowych skarpetkach i w wygodnej bluzce. W momencie, gdy podjęła decyzje, że chce dalej uczestniczyć w zajęciach, zakupiłam:

  • baletki – w Decathlonie jest cały regał dedykowany małym dla baletnicom ;);
  • rajstopki baletowe – one są nieco mocniejsze, od zwykłych  i na dłużej wystarczają – również zaopatruje się w Decathlonie;
  • body z krótkim rękawem – można je również kupić w Decathlonie, albo w innym sklepie np. BLOCH, Sawart albo Arabesque;
  • Aaaa no i zeszyt do wklejania kolorowanek plus bidon. 

W zeszłym roku w wakacje, Zuzia była na letnich warsztatach artystycznych organizowanych, po raz pierwszy, przez Panią Monikę. Zajecia zaczynały się o 9 i trwały do 16. Co się na nich działo? Oczywiście balet, ale i nie tylko… Oprócz tego: taniec współczesny, zajęcia aktorskie, zajęcia z charakteryzacji, rysunku, kostiumu teatralnego oraz muzyczne. W trakcie była przerwa na obiad, ale również czas na zabawę. Zuzia bardzo dobrze wspomina te warsztaty, dlatego w tym roku, już nam zapowiedziała, że chce się wybrać na kolejną edycję 🙂 Także już zapisana, wyczekuje na super wakacyjną przygodę!

Tak jak już pisałam, ja w żaden sposób nie zmuszam Zuzi do chodzenia na balet. To był jej pomysł, być może początkowo nieco przyczyniły się do tego siostrzenice, ale minęło już tyle czasu, że z pewnością gdyby jej się znudziło, albo by jej się nie podobało, dałaby znać i zrezygnowałybyśmy. A tak chodzi z przyjemnością i jak ma ochotę to nawet ćwiczy sobie rozciąganie w domu.

Smutne, ale prawdziwe

Ale był taki okres, kiedy to przychodziły dzieci zmuszane przez rodziców na zajęcia. Był płacz przed drzwiami, było uciekanie, było na siłę wrzucanie dziecka do sali. I zastanawiam się, po co? Czy to wygórowane ambicje rodziców, czy balet jest obowiązkowy? No nieee… ale jak wiele razy słyszałam „musisz iść i koniec”. Był to bardzo przykry widok i szczerze, nie rozumiem zmuszania dziecka, do czegoś co totalnie mu nie odpowiada. Obecnie jest tyle możliwości, tyle interesujących zajęć, że z pewnością coś fajnego można znaleźć dla dziecka.

Grunt, by nie wybierać dla dziecka zajęć, patrząc przez pryzmat własnych zainteresowań. To nie nasze upodobania, a tego małego człowieka są najważniejsze. My przyjęliśmy z Zuzią taką zasadę, że jeśli nie jest pewna jakiś zajęć, to ma im dać szansę. Jeśli max, po trzecich zajęciach uważa, że nie chce na nie dalej chodzić, to rezygnujemy. W końcu, jak nie te to inne, jak nie kolejne, to może następne. Warto wspierać dziecko i rozmawiać z nim, jakie ma zainteresowania, co się podoba. W końcu może mieć zupełnie inne zainteresowania  niż my, a mam wrażenie, że niektórzy rodzice tego nie rozumieją i próbują stworzyć kopię swojej osoby w skórze małego człowieka.

Drodzy rodzice to nie tędy droga! Młody człowiek ma prawo wyboru i ma prawo decydować o swoim hobby, zainteresowaniach, co jemu się podoba. Naszym zadaniem jest wspierać i dopingować dziecko 🙂 A przede wszystkim szanować jego decyzje 🙂

No Comments

Post a Comment