Top

Wakacje 2020. Co można zobaczyć z dziećmi w Trójmieście

W tym roku postawiliśmy na Trójmiasto. Zatrzymaliśmy się w Sopocie. Dlaczego? Wygrała większa plaża oraz miejscówka. Cicho, spokojnie oraz 5 min. do plaży. Wyjechaliśmy na tydzień, ale tak nam się spodobało, że udało nam się znaleźć miejscówkę również w Sopocie i na tej samej ulicy. Ale od początku.

Zdecydowaliśmy się na podróż pociągiem. W Pendolino jest możliwość zarezerwowania miejsc dla rodzin z dziećmi do lat 6 w osobnym przedziale. Nie musieliśmy się przejmować innym pasażerami. Sama podróż z Warszawy do Sopotu zajęła nam trzy godzinki, także wszystko poszło szybko i sprawnie. W drodze, aby jakoś urozmaić coś czas, pomagały nam gry magnetyczne oraz książeczki.

Od dworca do naszej pierwszej miejscówki w Sopocie mieliśmy blisko, około 20 min na piechotę. Wynajęliśmy sobie mieszkanko przez booking.com i to naprawdę za rozsądne pieniądze.

Dzień pierwszy (4. 07) był to przyjazd do naszego mieszkanka. Przyjechaliśmy koło 16. Także końcówkę dnia spędziliśmy na plaży.

Dzień 2 (5. 07)

Nasza pierwsza wycieczka i to do Gdańska. Wspólnie zdecydowaliśmy się na wyprawę do zoo i od razu przy śniadanku kupiliśmy bilety online – klik i tu sprawdzisz cennik. Okazało się, że w zoo obowiązuje dzienny limit osób, które mogą odwiedzić ogród zoologiczny. Także, niezależnie co masz w planach zwiedzać, warto sprawdzać na bieżąco stronki i weryfikować informacje dotyczące wejścia. Jak już wychodziliśmy z zoo, to ludzie tłoczyli się w kolejkach do biletomatów. Także warto ułatwiać sobie życie, a w szczególności teraz, gdy trzeba zachowywać odstęp między ludźmi.

Zoo jest genialne! Jest to ogromna przestrzeń z pięknymi wybiegami. I co od razu mi się spodobało, że jest to na obrzeżach miasta, z widokami na piękny las. Oj tak, jest tam bardzo zielono!

Wybiegi są tak duże, że zwierzaki można obserwować z różnych stron. Dziewczyny były zachwycone, no i oczywiście nogi bolały ? Ale co tam nogi, miejsce obowiązkowe do zobaczenia!

Na koniec, gdy już mieliśmy zamiar wyjść, trafiliśmy do magicznego ogródka – Ogród Matyldy – klik i przechodzisz na stronkę, który prowadzony jest przez cudowną Panią.  Z ogromnym zaangażowaniem opowiadała o roślinach, ziołach, warzywach. A o co dokładnie chodzi? Magiczny ogród ma na celu uświadomienie dzieci, jak rosną owoce i warzywa, jakie mamy zioła. Warto tam zajrzeć!

Po zabawie w zoo, a były to już godziny mocno popołudniowe – dalszą część dnia spędziliśmy na plaży.

Na koniec jeszcze wybraliśmy na sopockie molo, żeby nie tylko popodziwiać piękne widoczki, ale również sprawdzić, o której i za ile odpływają statki na Hel. Kasa znajduje się na końcu molo. W tym roku cennik oraz godziny odpłynięć wyglądają tak:

Dzień trzeci (6.07)

Z rana wymarsz na molo i płyniemy statkiem. Statek wypływał o 10:30, no ale wiadomo trzeba być nieco wcześniej, żeby się nie spóźnić. Płynie się około 1,5 godziny. Także na miejscu mieliśmy raptem niecałe trzy i pół godzinki. To nie dużo. Mieliśmy wybrać się do fokarium, ale obecnie panują obostrzenia. Na godzinę przed wejściem ustawiają się gigantyczne kolejki i jest limit osób. Szkoda, że biletów nie da się kupić przez internet… temat odpuściliśmy, bo szkoda nam było czekać. Klik i tu możesz znaleźć wszelkie informacje dla odwiedzających fokarium.

Wybraliśmy się na plaże, a żeby było szybciej zdecydowaliśmy się na podróż meleksem. Tego dnia, oprócz ulewy, którą minęliśmy będąc na statku, mieliśmy piękną pogodę. Dziewczyny wyszalały się na plaży, a potem wróciliśmy do portu, by jeszcze odwiedzić Muzeum Rybołówstwa, które bardzo Zuzi się podobało. Do obejrzenia mamy trzy kondygnacje.

Problemu z wejściem nie było, w sumie to w muzeum przez długo czas byłyśmy same, ewentualnie kręciły się pojedyncze osoby. Także zwiedzałyśmy na totalnym luzaku. W tym czasie Gaba zaliczyła zgon ?- oj wymęczyło się dziecko lataniem po plaży. Weszłyśmy na wieżę widokową, skąd rozpościerał się przepiękny widok.

Godzina 15:30 powrót i końcówkę dnia spędziliśmy na spokojnie, plaża, plac zabaw oraz jedzonko 🙂

Dzień 4 (7.07)

Z rana, przy śniadanku zapadła decyzja, że wybieramy się do Gdyni. Kupiłam przez internet bilety do akwarium – tu masz link i sruuuu na wypad całodniowy.

Dziewczynom bardzo podobało się akwarium, dużo okazów do oglądania, a do niektórych wracały po kilka razy ?

Ponieważ akwarium znajduje się blisko portu , wybraliśmy się jeszcze na statek Dar Pomorza – bilety akurat bez problemu można kupić na statku. I tu wielkie „Wooow” mega dużo do zwiedzania i byliśmy w szoku, jaki on jest wielki!!!!

Następnie wybraliśmy się do Muzeum Marynarki Wojennej.

Nam udało się wejść na teren muzeum niemalże bez kolejki, dwie osoby były przed nami. Kolejni odwiedzający byli wpuszczani, tak by na sali przebywało max 6 osób.

Na koniec jeszcze raz wróciliśmy do portu i weszliśmy na okręt ORP „Błyskawica”. Zwróćcie uwagę w jakich godzinach godzinach wpuszczają – wszystkie informacje znajdziesz na stronie – klik. Nam w pierwszej turze nie udało się (między 13-14 jest przerwa w zwiedzaniu). Stąd decyzja, by najpierw pójść do muzeum i potem powrócić na okręt. A tam…. zresztą sami zobaczcie 🙂 jestem mega dumna z Gaby, bo na statku i na okręcie, naprawdę dawała radę na stromych schodach.

Powrót do Sopotu i standardzik zabawa na plaży i kolacyjka.

Dzień 5 (8.07)

Dziewczyny przy śniadaniu od razu nam zakomunikowały, że chcą mieć dzień na luzie. Także do południa był plażing i zabawa w piachu.

A po południu odwiedziliśmy latarnie morską przy sopockim molo,

a następnie wybraliśmy się do Muzeum Figur Woskowych. A tematem wystawy są „Światowe Rekordy Guinnessa”.

Na koniec, krzywy domek w Sopocie – cyknięcie foci, i zmykando spać, gdyż następnego dnia mieliśmy wybrać się na kolejną wycieczkę.

Dzień 6 (9.07)

Po dniu leniuszka przyszedł czas na zwiedzanko. Pojechaliśmy SKM do Gdańska, by nieco pozwiedzać starówkę. Wybraliśmy Muzeum Gdańska z możliwością wejścia na wieżę, by zobaczyć panoramę Gdańska.

Kolejna atrakcja to Muzeum Bursztynu. Musieliśmy nieco poczekać na bilety, gdyż w każdej z trzech sal mogły przebywać max 4 osoby. Także trzeba liczyć się z chwilowym postojem i oczekiwaniem na wejście. Kasa znajduje się w środku budynku. A potem… potem zwiedzanko i takie cuda można tam zobaczyć ?

Po muzeum wybraliśmy się jeszcze do Galerii Starych Zabawek – oooo kurcze, w sumie większy szał ciał był to dla mnie i mojego Mężula. Zdjęć ze środka muzeum nie mam, bo trzeba było za nie zapłacić, ale uwierzcie mi na słowo – warto odpowiedzi to miejsce! Przy niektórych zabawkach łezka w oku się kręciła.

Na koniec zobaczyliśmy jeszcze stary Żuraw, do środka nie wchodziliśmy, bo trafiliśmy na samo zamknięcie. I tak zakończyliśmy nasz dzionek. Dziewczyny dosłownie padły po powrocie do Sopotu ?

Dzień 7 (10.07)

Hahaha, tak je wymęczył dzień w Gdańsku, że bawiliśmy się w Sopocie ? tego dnia zapadła decyzja, że zostajemy dłużej i przedłużamy sobie pobyt o kilka dni. Wybraliśmy mieszkanko, na tej samej ulicy, ale odrobinę bliżej molo 🙂 nadal na plaże mieliśmy 5 minut ?

Dzień 8 (11.07)

Z rana przeprowadzka i zakup biletów online do Centrum Nauki Eksperyment w Gdyni – klik. Bagaże zostawiliśmy w nowym miejscu i wybraliśmy się  na dworzec do SKM. Pociąg zatrzymuje się bardzo blisko Eksperymentu.

Miejsce rewelacja! Bawiliśmy się tam dobre 4 godzinki! Do niektórych atrakcji dziewczyny wracały po kilka razy. Baaaa… nawet my korzystaliśmy m.in. ścigaliśmy się na rowerkach. Tak chciałam mojego Mężula prześcignąć, że walnęłam się kolanem w kant monitora. Następnego dnia był siniol gigant. Taaaak, tak to ja tylko jestem taka zdolna ?

Dzień 9 (12.07)

Kolejny dzień spędziliśmy nieco na plaży, a potem wybraliśmy się do Grodziska. Warto wcześniej sprawdzać ich stronę – klik, gdyż weekendami odbywają się warsztaty dla dzieci.

My np. chcieliśmy zapisać dziewczyny na zajęcia z garncarstwa… ale nie było już miejsc. Także trzeba wcześniej monitorować sprawę. Ogólnie miejsce z potencjałem i można się poczuć, jak to było dawniej. Czego mi zabrakło? Żeby pokazać, jak kiedyś wyglądały domy w środku,  a niestety wszystko było pozamykane na cztery spusty.

Dzień 10 (13.07)

Wróciliśmy do Gdańska, by tym razem pobawić się w Hevalianum w Gdańsku. Spokojnie można dojechać SKM, a do Hevalianum dojść w jakieś 15 min. Bilety można ogarnąć wcześniej poprzez stronę – klik, z tym że później albo musisz je obowiązkowo wydrukować albo odebrać je przy kasie (my drukarki nie mieliśmy, wiec odebraliśmy w kasie, trwało to chwilkę).

Mamy tam aż trzy wystawy, każda z nich umieszczona w innym budynku. Jest tu wystawa dookoła świata, łamigłówki oraz dotyczące energii. Dodatkowo na koniec możemy zobaczyć bezpłatną wystawę dotyczącą naszego Bałtyku.

Eksperyment czy Hevalium?

Szczerze nie wiem co lepsze, gdyż każda z wystaw jest inna i co ważne obiekty nie powtarzają się. Także, jeśli masz czas, wybierz się i tu i tu.

Dzień 11 (14.07)

To nasz przedostatni dzień, wiec dziewczyny bardzo chciały wykorzystać czas na plaży. Robiliśmy zamki, babki, dziewczyny ratowały meduzy. Za to popołudniu wybraliśmy się do parku linowego – Zuzka w końcu przekonała się i spróbowała swoich sił.

A wracając jeszcze zahaczyliśmy o przystań rybacką.

Dzień 12 wyjazd (15.07)

Ostatni dzień to śniadanko, chwila na plaży i sruuuuu do domku! Wracaliśmy Pendolino, wygodnie, w przedziale dla rodzin.

Szczerze jestem mega dumna z dziewczyn! Wszystko na nóżkach i choć zdarzało się że marudziły, bo nóżki bolą, to i tak baaaardzo im się podobało! I same, gdy już byliśmy w pociagu w stronę naszego domku, podziękowały za rodzinny wypadzik nad morze! Także pozwiedzały i wybawiły się za wszystkie czasy ???!

Z pewnością wrócimy tu z moim R., by zobaczyć to czego nie udało się zobaczyć z dziewczynami. W końcu atrakcje dostosowaliśmy do nich, by i one mogły skorzystać 🙂 ale za rok, jeśli się uda, wybieramy się sami na kilka dni ?

No Comments

Post a Comment