Top

Więcej znaczy lepiej? W tym przypadku niekoniecznie

Zajęcia dodatkowe dla dzieci to temat szeroki jak rzeka, o czym przekonałam się podczas czekania na Zuzie, kiedy to ona pląsała sobie balety na sali, a ja słuchałam jak inne mamuśki wręcz przechwalały się, co ich dzieci porabiają po szkole. Wiadomo, fajnie jak dziecko zaczyna mieć swoje pasje, ale moim zdaniem we wszystkim trzeba zachować umiar.

 

 

Ale zacznijmy od początku. Od prawie trzech miesięcy Zuzia raz w tygodniu uczestniczy w zajęciach baletowych. Czemu balet? Ja jej do tego nie namawiałam, a R. próbował pokazać, że oprócz baletu może spróbować swoich sił w innych zajęciach. Ale Zuzia była nieugięta. Tak, ma się na kim wzorować, bo jej siostry cioteczne chodzą na zajęcia baletowe, a starsza poszła o krok dalej i obecnie jest jedną z uczennic szkoły baletowej. Za to wcześniej kibicowaliśmy im jako widzowie podczas przedstawień. Zuzia była tym oczarowana. W domu próbowała powtarzać figury baletowe, a gdy tylko odwiedzały nas jej siostry cioteczne, prosiła by nauczyły ją czegoś nowego.

 

 

 

 

Pod koniec wakacji udało mi się znaleźć szkółkę, w której prowadzone są zajęcia dla małych dzieci. I tak wrzesień stał się okresem próbnym, w którym to mieliśmy się przekonać, czy Zuzi nadal będą się podobały zajęcia i czy zwyczajnie jej się nie znudzą. Trwają one godzinkę, wiec grzecznie czekam aż Zuzia wyjdzie z sali. Zawsze wie, że jak coś będzie się działo, ja jestem tuż za ściana. A ja muszę uzbroić się w cierpliwość. Ale nie chodzi o to, że muszę czekać na Zuzię, tylko o wysłuchiwanie mam, które jedna przez drugą przekrzykują się, co ich dzieci potrafią i na ile zajęć dodatkowych chodzą. Jakby te zajęcia były jakimś wyznacznikiem statusu.

 

 

Słyszę non stop a moje dziecko chodzi na to, na to i na to. „Wracamy koło 20 do domu i wiesz, jeszcze lekcje. Moje dziecko pada, ale daje radę. Wiesz, może jeszcze ją zapiszę na jakieś zajęcia”. Staram się ludzi nie oceniać i nie wchodzić z butami w wychowanie dzieci. Każdy chce jak najlepiej dla swojej pociechy. Ale uważam, że jest to chore! Kiedy dziecko ma czas na odpoczynek, swoje przyjemności, a nawet pobawienie się z rówieśnikami? We wszystkim trzeba zachować umiar. Ale powiem Wam, że to jeszcze nie jest najgorsze. Dla mnie już nie do przyjęcia jest to, kiedy dziecko zmuszane jest do chodzenia na zajęcia, w których nie czuje się najlepiej. Widać to po minach dzieci, widać to kiedy dziecko wchodzi na sale i zaczyna płakać, bo nie chce tego robić, a mama zamiast posłuchać dziecka, wręcz wymusza aby tam poszło. Warto próbować różnych zajęć, ale kiedy dziecko samo mówi „mamo nie chcę, wolę plastyczne zajęcia, nie chcę tańczyć”, to zastanawiam się, komu bardziej na tym zależy i czyje to są niespełnione marzenia.

 

 

 

 

Swoim dziewczynom chcę pomagać, wspierać, pokazywać co można ciekawego robić – czy to będzie taniec, czy lepienie z gliny, a może kółko matematyczne! Super! Jeśli one to uwielbiają to ja też. Zawsze będę za nimi. Ale NIGDY NIC NA SIŁĘ! A kiedy stwierdzą, mama to nie to, będziemy szukać dalej! Wspólnie! Bo warto słuchać swoich dzieci, one naprawdę maja świetne pomysły! Taniec – jak na razie balet Zuzi bardzo się podoba. Co też zauważyły panie wychowawczynie z przedszkola. Kiedy to w czasie wolnym Zuzia organizuje szkółkę baletowa i uczy dziewczynki pozycji baletowych ?.

 

 

Co będzie dalej, zobaczymy… Być może za jakiś czas spróbuje czegoś innego, a być może będzie tak, że balet pochłonie ją do reszty. Wszystko będzie zależało od niej samej.

No Comments

Post a Comment