Top

Atrakcje w Łebie cz. 1

Dokładnie dwa tygodnie temu przyjechałyśmy do mojej siostry na działkę. Teoretycznie jesteśmy niedaleko morza, ale to tylko teoria ponieważ żeby zobaczyć Bałtyk i wielką piaskownicę musimy pokonać spory kawałek – około 30 minut na piechotę. Nie jest źle, ale jak chcemy na plażę to musimy zrobić sobie spacer. Bliżej mamy jeziorko – dosłownie kilka kroków, ale nie jesteśmy typem osób, które usiedzą w jednym miejscu, rozłożą się na kocyku i w sumie co dalej… Dlatego razem z dzieciakami przemierzamy Łebę i szukamy ciekawych atrakcji. W sumie wychodzi na to, że od dwóch tygodni prawie codziennie coś robimy i duuużo chodzimy. Nawet Wam się pochwałę, że Zuza spokojnie potrafi wytrwać na swoich nogach, choć słychać przebąkiwania że się zmęczyły. Ogólnie daje radę. Gabi za to grzecznie w spacerówce przemierza świat. W sumie ta to ma najlepiej z nas wszystkich?. No dobra a co ciekawego w Łebie i w jej okolicach można robić oprócz typowego plażingu?

 

Park dinozaurów

 

Kilka lat temu kiedy park powstał, razem z mężem byliśmy tam i juz wtedy robił wrażenie.

 

 

 

 

Nie tylko zwiedzamy i oglądamy żyjące miliardy lat temu dinozaury, jest tam całkiem sporo innych atrakcji dla małych i dużych. Po pierwsze dom strachu. Akurat ja z Zuzią nie wchodziłam tam, ale moje siostrzenice były zachwycone i podobno nie taki diabeł straszny. Trzeba tylko pamietać, że ta atrakcja jest dodatkowo płatna i będąc przy wejściu do parku (w kasie biletowej) trzeba podjąć decyzje czy będziemy do niej wchodzić czy też nie.

 

 

Poza tym w parku znajdziemy zjeżdżalnie wodne, mini golf, rowerki wodne. Serio w tym parku można spędzić dobre kilka godzin, a dzieci wychodzą wymęczone, ale baaaaardzo zadowolone. Zreszta dorośli rownież.

 

 

 

 

Wracając z wyprawy warto wstąpić do sklepiku z pamiątkami. Oczywiście nie trzeba wykupywać cały, ale np. jako pamiątkę z parku można kupić jajo dinozaura (jest ono w kilku rozmiarach). Gdy wrzucimy je do wody, po kilku dniach zacznie pękać skorupka i wykluje się z niego mały dinozaur.  Super sprawa – Zuzka nieźle ćwiczyła swoją cierpliwość ?.

Ja akurat dodatkowo pozwoliłam Zuzi wybrać maskotkę. Było bardzo dużo różnorodnych dinozaurów, ale wśród nich była i taka kompletnie nie pasująca do tematyki wyprawy – różowy jednorożec. Po prostu PADŁAM???!!! Mimo moich licznych prób przekonania młodej, że lepiej śmiesznego dinozaura, ta kompletnie uparła się na różowego konia. Ehhh nie pozostało nic innego jak go kupić.

 

 

 

Muzeum bursztynów

 

Świeża sprawa. Jest to nowe muzeum, składa się z zaledwie czterech pomieszczeń. Ale każde z nich robi wrażenie. Co ciekawe nie zwiedzamy sami, razem z nami chodzi przewodnik, który opowiada historię bursztynu, jak powstaje, gdzie można go znaleźć, jakie największe fragmenty zostały odnalezione itp.

 

 

 

Wchodząc do pierwszego pomieszczenia, powiemy wielkie „wooooow”, bo poczujemy się jak w iglastym lesie. Dosłownie czujemy zapach sosen i ściółki ?. W końcu w takich miejscach powstaje bursztyn.

 

 

 

 

W kolejnej staniemy oko w oko z tygrysem szablozębnym i mamutami, który żyły w epoce lodowcowej i to właśnie z tego okresu znajdujemy obecnie „miodowe kamyki”.

 

 

 

 

 

Następne to już oglądanie bursztynów, nie tylko tych wyjętych prosto z rąk jubilera, które faktycznie najbardziej cieszą nasze oczy, ale również tych, które jeszcze są przed obróbką. Wielu z nas nie wie jak naprawdę wyglada bursztyn, że nie jest to w ogóle atrakcyjny kamień, który w żaden sposób nie przypomina tego oszlifowanego.

 

 

 

 

 

 

Na koniec zobaczymy, co można wykonać z bursztynów. To nie jest tylko biżuteria, ale rzeźby i całe obrazy, nawet w wersji 3D. Mimo że muzeum jest krótkie, to warto tutaj zajrzeć. Zuzi najbardziej podobało się pierwsze pomieszczenie oraz trzecie, gdzie można było szukać różnych żyjątek w bursztynach. Oglądała te eksponaty po kilka razy.

 

 

Latarnia Stilo

 

Do latarni Stilo musimy przejść piaszczystym szlakiem, w górę przez las. Droga jest piękna, choć ci co nie mają kondycji, mogą dostać niezłej zadyszki. Po około 20-30 minutach marszu pod górę (wszystko zależy od naszego tempa), w końcu docieramy na miejsce. Wtedy rozpoczynamy ostatni etap wdrapywania się na sam szczyt latarni morskiej po krętych i dość stromych schodach.

 

 

 

 

Kiedy to wszystko pokonamy, naszym oczom ukazuje się przepiękny widok. Aż dech zapiera.
A Zuza była dumna z siebie, że pokonała tyle schodów i ani razu nie zająknęła się, że nogi bolą. Samej też, oczywiście dzięki asekuracji dorosłego z przodu, udało jej się zejść. Zaś w nagrodę czekał mały prezent.

 

W kasie biletowej można kupić rybacką łódkę z napisem Latarni Stilo.

 

 

 

Muzeum motyli

Tak jak Muzeum Bursztynu, tak i Muzeum Motyli znajdziemy blisko centrum Łeby. Tutaj mamy zaledwie dwie sale, ale każdy centymetr ściany został wykorzystany na maksa.

 

 

 

Znajdziecie tam mnóstwo eksponatów motyli, ciem, pająków, chrząszczy. Ale i tylko, bo na oglądaniu samych owadów tutaj się nie kończy.

 

 

 

Zobaczymy jak wyglada ul od środka, ile ważył najcięższy znaleziony chrząszcz, jakie dźwięki wydają owady, a także na czym siada mucha (nie są to tylko owoce – ogólnie smacznego ?). Dowiemy się do jakich produktów dodawane są owady, a także możemy sprawdzić na jaki kolor będą świecić skorpiony dzięki latarce UV.

 

 

 

Multum informacji, jeszcze więcej do oglądania, aż od tej wiedzy głowa puchnie ?.

 

 

 

 

Będąc w Łebie grzechem by było nie pójść do tak rewelacyjnie zrobionego muzeum. POLECAMY!!!

 

A gdy zgłodniejemy koniecznie trzeba wybrać się na rybkę, najlepiej fląderkę. My mamy swoje ulubione miejsce blisko portu. Tam też zaopatrujemy się w wędzoną rybkę. Po prostu palce lizać ?.

 

 

Na kolejną dawkę atrakcji z Łeby zapraszam do kolejnego postu, który niebawem się pojawi.

 

 

No Comments

Post a Comment