Gdy nie miałam dzieci, paczkę chusteczek nawilżających wkładałam do torebki i korzystałam z nich podczas wypadów za miasto, kiedy to trzeba było powycierać brudne ręce. Tak, na tamten czas służyły mi tylko do rąk, ewentualnie do wycierania buzi po jedzeniu. Obecnie chusteczki nawilżające mają dla mnie nieskończoną liczbę zastosowań. Używam ich gdzie się da i jak się da.

Wiadomo, ich głównym zadaniem jest wycieranie pupy Gabrysi, ale zapas chusteczek ma też Zuzia w swoim pokoju, kiedy to w ruch idzie zabawa farbami albo mocno brudzącą plasteliną. Wycieramy wtedy ręce, a także blat biurka. Ale i nie tylko. Gdy trzeba, używam ich do przetarcia parapetu czy też mebli. Przy okazji chusteczkami przecieram nawet framugi drzwi. Szkoda, że opcja przetarcia szyby nie wchodzi w grę, bo niestety zostają smugi.

Trzeba przyznać, że nie tylko dziewczynkom się przydają, bo korzystam z nich także w kuchni gdzie przecieram blaty, drzwi szafek, a nawet kafelki.

Za to w pokoju dziennym, który jest także naszą jadalnią, przecieram nimi stół, przy którym jemy, krzesełko Gabrysi, ale też dywan, kiedy przypadkiem powstanie na nim jakaś plama. Chusteczki najlepiej radzą sobie ze świeżym plamami, jeśli zaśpimy, jest niestety trochę gorzej.

Okazuje się, że nawet w łazience mogą znaleźć swoje zastosowanie. Przecieram nimi blat pralki, delikatnie panel, a nawet boki urządzenia. Ponadto pucuję nimi umywalkę, nakładkę na ubikacje, a nawet półkę pod lustrem.

Żeby nie było, ja również mogę skorzystać z ich mocy. Kiedy to na wyjazdach, a nawet w domu zabraknie mleczka do demakijażu, w ruch idą chusteczki. Wystarczy kilka ruchów ręka i makijaż znika w mgnieniu oka.

Szczerze, nigdy bym nie przypuszczała, że chusteczki nawilżające dla dzieci będą w moim domu i do czyszczenia rączek, buzi, ale również świetnie przydadzą się podczas sprzątania mieszkania. Nadal jestem w szoku, jaką one mają moc?.

A wy, do czego używacie chusteczek nawilżających dla dzieci? Zapraszam do komentowania tutaj na blogu lub na Facebooku.