Top

Kołyska, dodatkowe łóżeczko dla Gabrysi

Zanim Gabrysia urodziła się, musieliśmy wprowadzić kilka zmian do naszego mieszkania. O przygotowaniach do przyjścia na świat małego gagatka możecie poczytać tutaj. Została nam tylko jeszcze jedna rzecz do obgadania, zastanowienia się i ewentualnego kupienia.

 

Sprawa dotyczyła pierwszych miesięcy życia bąbla – gdzie ma spać, żeby nie obudzić starszej siostry oraz żebym mogła w porę reagować na potrzeby małej. Kiedy Zuzia urodziła się, już na trzeci dzień swojego życia wylądowała w swoim łóżku. Nie spała z nami, zawsze któreś z nas szybko do niej biegło, gdy potrzebowała się przytulić czy najeść. Z tym, że jej pokoik znajdował się tuż za ścianą, sąsiadował z sypialnią, więc łatwiej było ją usłyszeć.

 

A z Gabrysią jest już inaczej. Nasza sypialnia wylądowała w dużym pokoju. Była sypialnia stała się pokojem Gabi połączonym z bawialnią dziewczynek. Tu już oba pokoje dzieli długi przedpokój, więc nie wszystko mogę usłyszeć siedząc w dużym pokoju. Ze względów bezpieczeństwa oraz mojej wygody, Gabi zamieszkała z nami w dużym pokoju. Postanowiliśmy, że kupimy drewnianą kołyskę, którą można wielokrotnie składać i rozkładać. Znalazłam ją na jednej z wielu aukcji na Allegro. Kosztowała 189 zł.

 

 

Jak jest zrobiona?

 

W zestawie oprócz części do złożenia oraz śrub dołączony był materac z poszewką, którą można zdjąć i uprać w pralce jeśli się pobrudzi. Ponadto kołyska ma blokadę w postaci długiego kołka, dzięki czemu możemy ją zamienić w całkiem stabilne łóżeczko. Jeśli chcemy trochę pobujać dziecko, wystarczy wyjąć kołeczek. Kołyska została również wyposażona w cztery ruchome kółka, co sprawia że bez problemu możemy ją przesuwać po całym mieszkaniu. Także kółka mają blokady, choć przyznam szczerze, że nie korzystałam z nich.

 

Pierwsze dni

 

Początkowo kilkudniowa Gabi nie za bardzo chciała spać w kołysce. Być może chciała czuć obecność drugiej osoby, dlatego większość nocy przesypiała na rękach. Gdy poczuła się pewniej, coraz częściej zasypiała w kołysce, aż w końcu przesypiała całą noc (wstawała tylko na karmienie). A ja mogłam zasnąć na spokojnie, wiedząc że mam ją pod ręka i jakby co jestem na jej każde miauknięcie. W dzień, gdy miałam coś do zrobienia w domu, a Gabi nie za bardzo chciała zostawać sama, wtedy kładłam ją do kołyski i przemieszczałam łóżeczko tam, gdzie akurat czekała na mnie praca. Na te kilka miesięcy, kiedy Gabi była mało ruchliwa, kołyska była dla mnie idealnym rozwiązaniem.

 

 

Po około pół roku użytkowania, kołyska stała się dla Gabrysi za mała. Obracanie sprawiało ogromną trudność, a na wygibasy nogami i rękami zaczęło brakować miejsca. Wtedy też musieliśmy się pożegnać z kołyską, a mała wylądowała u siebie w pokoju, w normalnym łóżeczku, w którym ma już o wiele więcej miejsca i może się kręcić i przewracać ile wlezie. My za to odzyskaliśmy sporo miejsca w dużym pokoju i już nie musimy być cicho wieczorami ;). Pozostała jeszcze jedna kwestia, jak usłyszeć Gabi z drugiego pokoju? Ale i ten problem udało nam się rozwiązać. W jaki sposób? O tym przeczytacie w kolejnym poście, który już niedługo znajdziecie na blogu.

 

 

Wracając do kołyski, to szczerze polecam ją każdemu, kto potrzebuje krótkotrwałego rozwiązania tak by w pierwszych miesiącach życia mieć swoje maleństwo przy sobie. Później łóżeczko można bez problemu rozkręcić i np. oddać, sprzedać albo zostawić sobie na kolejnego członka rodziny jeśli mamy go w planach.

No Comments

Post a Comment