Top

Zamknęłam las w słoju

Nie mam wiele okazji, by wyjść sama i coś dla siebie zrobić. W tygodniu mąż siedzi długo w pracy, ja z dziewczynami. Staram się wtedy, jak tylko mogę poświecić im jak najwięcej czasu. Za to weekendy spędzamy rodzinnie. Choć czasem marzy mi się tak uciec od tej całej mojej trójeczki. Choć na chwilkę… I powiem Wam, że nawet mi się to udało 🙂

 

 

Niedawno spełniłam swoje małe marzenie i mój R. został z dziewczynkami. Oni świetnie się bawili, bo tego dnia z rana, zanim jeszcze wyszłam, Tatuś z Zuzią poszli po choinkę. A kiedy nie było mnie w domu, spędzili czas na jej ubieraniu. Zuzka była bardzo podekscytowana jak mi opowiadała o każdej zawieszce, którą to „ONA” powiesiła. Z akcentem na ona, bo tata to jej nie pomagał?. Potem wieczorem padła jak pies pluto. Zresztą nie tylko ona, ale i wykończony mój R.

 

 

 

 

Ja za to wybrałam się na półtora godzinne warsztaty z tworzenia lasu w słoju. Skąd ten pomysł? W sumie sama nie wiem, gdzieś kiedyś czytałam, że tego nie trzeba podlewać, ani dużo się tym zajmować… A że uwielbiam rośliny, których nie trzeba zbyt często pielęgnować ani pamiętać o codziennym nawadnianiu, to w dużej mierze to mnie przekonało do wyjścia.

 

 

Przypadkiem trafiłam na Facebooku na stronkę Biophilic Studio i oglądając zdjęcia urzekło mnie to, co robili inni uczestnicy warsztatów. I tak pomysł powstał, że ja też chce mieć taki swój las na wyciągnięcie ręki.

 

 

Warsztaty prowadziła Pani Anna Piotrowska. Z ogromnym zaangażowaniem opowiadała o tym jak prawidłowo zamknąć las w słoju, o tym jakich użyć do tego roślin oraz jak wygląda pielęgnacja zamkniętego ekosystemu. Wszystko oparte o własne doświadczenia, bo Pani nie tylko zajmuje się zamykaniem lasu do słoja, ale również wykonuje kompozycje z sukulentów.

 

 

Jak zrobić swój własny domowy las?

 

 

Koniec gadania czas do pracy. Potrzebne nam będzie:

  • słój wraz z zamknięciem;
  • ziemia uniwersalna;
  • piasek;
  • aktywny węgiel drzewny w postaci żwirku (można go kupić w sklepach akwarystycznych);
  • roślinki – najlepiej takie co uwielbiają wilgoć;
  • mech – można kupić w kwiaciarni lub na giełdzie kwiatowej. Pamiętajmy, że mchu z lasu nie można wynosić, ponieważ jest pod ochroną. Trzeba mieć specjalne pozwolenie.;
  • strzykawka;
  • woda;
  • do ozdoby – kamienie, figurki itp.

 

 

Do dzieła!

 

 

Najpierw zaczynamy od piasku. Około 2 cm na dno słoika.

 

 

 

 

Następnie wsypujemy trzy łyżki aktywnego węgla, to właśnie on pochłania wszelkie zanieczyszczenia.

 

 

 

 

Ostatnia warstwa to ziemia – około 5 cm.

 

 

 

 

Teraz, czas na naszą inwencję twórczą. Robimy dziurki i sadzimy roślinki. Kompozycja dowolna, ważne żeby nie przesadzić z ilością roślin w środku, a także by rośliny nie dotykały ścianek słoika. Trzeba dokładnie przykryć korzenie roślin ziemią i delikatnie je ubić. Na ziemi kładziemy kawałki mchu, możemy choć nie musimy włożyć ozdobne kamyczki. Pamiętajmy, że na ozdobach biodegradowalnych np.kora może pojawić nalot, lub nieestetyczna pleśń i trzeba będzie je wtedy usunąć.

 

 

 

 

Gdy już nasz las będzie wyglądał tak jak chcemy, do środka wlewamy wodę (15 -20 ml). Najlepiej strzykawką. Rozprowadzamy ją równomiernie (z tym, że nie po liściach, bo nie wszystkie rośliny lubią być tak podlewane, tylko bardziej przy podłożu). Słoik szczelnie przykrywamy, choć pamiętajmy żeby korka zbytnio nie dociskać. Zróbmy to z wyczuciem, tak aby można było go wyjąć.

 

 

 

 

Pierwsze dni…

 

 

Po pierwsze słój stawiamy w półcieniu. Nigdy na parapecie, ponieważ promienie słoneczne mogą zniszczyć nasze roślinki. W ciągu kilku dni od zamknięcia słoja powinna pojawić się rosa na ściankach. Jeśli jej nie będzie należy dolać maksymalnie 5ml wody i znowu odczekać kilka dni. Jeśli ścianki słoja zaparkują, wtedy to znak że ilość wody jest za duża. Należy otworzyć słój na godzinę i po upływie czasu ponownie zamknąć. Tak naprawdę do miesiąca nasz ekosystem powinien się wyregulować.

 

 

Pielęgnacja

 

 

Gdy nasz las zacznie prawidłowo już działać możemy zapomnieć o podlewaniu. Tam już wszystko zadzieje się samo, a my możemy go podziwiać i obserwować.

 

 

Być może za jakiś czas trzeba będzie powtórzyć czynność podlewania, dlatego warto obserwować co się dzieje w słoiku. Być może któraś z roślin będzie bardziej dominowała nad innymi, i sprawi że pozostałe nam się nie przyjmą. Wtedy należy usunąć roślinę i w miejscu posadzić nową lub też zostawić tak jak jest. To już zależy od nas. Pamiętajmy, że w zamkniętym ekosystemie rośliny nam nie usychają tylko pleśnieją. Więc gdy tylko zauważymy coś niepokojącego, pozbądźmy się rośliny.

 

 

 

 

Warsztaty tak jak już pisałam trwały półtorej godziny. Wróciłam z nich wypoczęta, a moja dusza wyciszyła się. Uwielbiam las i jego zapach i to bardzo. Dlatego niezmiernie cieszę się, że w moim domu jest chociaż jego namiastka.

 

 

Aha i najważniejsza kwestia!

 

 

Koszt takich warsztatów to 180 zł. W ramach tej ceny otrzymujemy nie tylko garść cennych rad, ale również zabieramy ze sobą zrobiony przez nas las w słoju. Szczerze polecam! Super zabawa!

No Comments

Post a Comment