Chłopiec w pasiastej piżamie – Wydawnictwo Replika
Czytałam wiele książek o obozach koncentracyjnych. Większość to były historyczne książki, ale zdarzały się również powieści – historie konkretnych osób. Czyta się je zdecydowanie inaczej. Podane historyczne suche fakty, mroziły mnie i niejednokrotnie próbowałam zrozumieć, jak to możliwe, że ludzie ludziom zgotowali takie piekło. Ale zdecydowanie więcej emocji wywołały u mnie historie ludzi. Nie raz w oku zakręciła się łezka, a nawet pojawiała się wrogość, sfrustrowanie, niemoc, odraza. Przyznaje przy tej tematyce faktycznie toczyłam wewnętrzna walkę.
Ostatnie wieczory spędziłam na czytaniu książki „Chłopiec w pasiastej piżamie” John Boyne (Wydawnictwo Replika). Kolejna makabryczna historia, ale w tym przypadku napisana oczami… dziecka, tylko mam jedno ale… o tym za chwilę. Zacznijmy od początku.
Bruno jest ośmioletnim chłopcem, mieszkającym ze swoją rodziną w Berlinie. Pewnego dnia dowiaduje się, że cała rodzina musi przeprowadzić się. Tata chłopca dostaje awans na bardziej odpowiedzialne stanowisko. Jednak Bruno jest w tym wszystkim mocno zagubiony, jakby totalnie oderwany od rzeczywistości. Rodzina nie tłumaczy mu, dlaczego muszą się przenieść. Być może rodzice chcą uchronić chłopca przed tragedią, jaka rozgrywała się na świecie. Jednak mnie zaskoczyło to, że chłopiec jako ośmiolatek, nic nie wie o wojnie, baaa nawet nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czym tak naprawdę zajmuje się ojciec. Jedyne, co był w stanie powiedzieć to to, że skoro nosi mundur, to z pewnością zajmuje się czymś ważnym i bardzo odpowiedzialnym, no i że wszyscy się go słuchają. Ja wiem, nikt małemu chłopcu nie będzie opowiadał, o tych wszystkich okropnościach, ale jednak jego stan totalnej niewiedzy przerażał mnie i miejscami mocno irytował.
Gdy cała rodzina trafia w nowe miejsce, próbuje jakoś odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Chłopiec jest totalnie tym miejscem rozczarowany i za wszelką cenę próbuje się dowiedzieć, dlaczego musiał się tutaj znaleźć.
„Bruno (…) nareszcie dowie, czemu wszyscy musieli z wygodnego domu przenieść się w to koszmarne miejsce, bo to z pewnością była największa ze wszystkich krzywd, jakie mu wyrządzono w krótkim życiu.”
Niestety, chłopiec odpowiedzi na swoje pytanie nie znajduje. Codzienność, monotonia, brak kolegów robi swoje. Bruno nie jest w stanie odnaleźć się w nowym miejscu i bardzo tęskni za domem w Berlinie. Ze swojego pokoju zaczyna obserwować ludzi, którzy codziennie chodzą w pasiastych piżamach. Postanawia dowiedzieć się o nich nieco więcej. Po obowiązkowej nauce historii, codziennie wyrusza na długie wycieczki wzdłuż siatki, która ciągnie się kilometrami.
Pewnego dnia, podczas kolejnej wędrówki, po drugiej stronie siatki spotyka chłopca. Ma na imię Szmul. Jak się później okazało, chłopcy są rówieśnikami. Bruno i Szmul zaprzyjaźniają się i codziennie spotykają się przy drucie kolczastym. Bawić się nie mogą, bo dzieli ich ogrodzenie. Za to dużo ze sobą rozmawiają. Fakt, zastanawia mnie to, jak udało im się spędzać tyle czasu przy siatce i żaden strażnik z obozu tego nie zauważył… Ale pomijając już to, że jakimś cudem nie wpadli… to przerażające były dla mnie ich rozmowy… Infantylność, brak zrozumienia Bruna – napiszę grzecznie – wkurzała mnie! Bruno zazdrościł Szmulowi, że ma tylu kolegów i koleżanki, że może się z nimi bawić bez ograniczeń, podczas gdy on jest taki samotny. W ogóle nie rozumiał, dlaczego jego nowy kolega jest taki chudy i że ta chudość wynika z braku jedzenia, że nie ma ciepłych ubrań, i że tak naprawdę mieszkanie po drugiej stronie ogrodzenia wcale nie jest takie kolorowe. Szczerze ich rozmowy mocno mnie drażniły, a wręcz doprowadzały do szału. Nie zrozum mnie źle, książkę dobrze się czyta, tylko rozbieżność tych dwóch światów – doprowadzała do szału. Miałam ochotę stanąć obok Bruna, żeby w końcu wyszedł z tej bezpiecznej bańki i rozejrzał się, żeby jego oczy w końcu się obudziły i zobaczyły, jaki dramat tu się rozgrywa.
Nie chce zdradzić szczegółów książki, ale przeczytałam ją niemalże jednym tchem. Choć książka wywoływała we mnie skrajne emocje, a główny bohater często doprowadzał szewskiej pasji, uważam, że książkę warto przeczytać. Z tym, że moja uwaga, należy ją traktować jako dobrą powieść.