Top

Pięć powodów, dla których warto mieć matę edukacyjną

Są zabawki, które warto mieć, gdy na świecie ma pojawić się maluch. Gryzaki, grzechotki, czarno-białe książeczki, a także… matę edukacyjną. Dlaczego warto ją mieć? Przed Wami 5 powodów, dla których powinna pojawić się w Waszym domu.

 

 

Zachęca do leżenia na brzuszku

 

Jako małe dziecko Zuzia była leniwcem. Bardzo nie lubiła leżeć na brzuszku. Zwykle gdy przewracałam ją na brzuszek, kończyło się to wielkim płaczem. Jednak dzięki macie potrafiłam, choć na chwilę, zachęcić małego uparciuszka do przewrotów, a także patrzenia na świat z innej perspektywy.

 

Obecnie matę odziedziczyła Gabrysia. Świetnie się przydaje, bo kiedy chce np. pograć z Zuzią w grę planszową czy spokojnie poukładać puzzle, odkładam Gabi na mini plac zabaw. Wtedy na te kilka, kilkanaście minut, mogę w 100 proc. poświęcić czas starszej, zaś młodsza dobrze się bawi, a przy okazji mam ją na oku.

 

Gabrysia w porównaniu do Zuzi lubi oglądać świat z perspektywy leżenia na brzuszku. Mata dodatkowo ją zachęca do pozostania w tej pozycji, ponieważ znajdują się na niej elementy szeleszczące, piszczałka, a także wystające elementy w postaci grzywy słonia czy trawy. Obecnie jesteśmy na etapie turlania się, dzięki czemu Gabi jest w stanie sama przemieścić się do interesującej ją rzeczy.

 

 

 

 

Mini kącik zabaw

 

Zapewne któraś z Was zwróci mi uwagę, że przecież nie trzeba inwestować w matę, zawsze można rozłożyć kocyk. Oczywiście takie rozwiązanie też jest dobre, ale i Zuzia (gdy była niemowlakiem) i Gabrysia, bardzo lubią, gdy na pałąkach powieszone są zabawki i można w nie pacać rękami, a także dotykać i przekładać wystające elementy danej zabawki. Obie potrafiły zająć się sobą tak nawet przez 20 minut. Nie oszukujmy się, gdybym miała w tym czasie trzymać dyndającą zabawkę nad ich głowami, to zapewne uschłaby mi ręka. Gdy młodej znudzi się jedna rzecz, zmieniamy na inną.

 

Ani Gabrysia ani Zuzia nie lubią przepychu na macie. Im mniej zabawek tym lepiej, dlatego wieszam jedną – maksymalnie dwie zabawki. A gdy znudzi jej się przeszukiwanie i sprawdzanie niczym Sherlock Holmes, co tam na macie piszczy, sama potrafi przeturlać się w inną stronę, i sięgnąć po miękką książeczkę czy grzechotkę.

 

Pamiętajmy, że mata nigdy nie zastąpi kontaktu i zabaw z drugą osobą. Trzeba ją traktować jako dodatek do szaleństw na podłodze.

 

 

 

 

Bezpieczne miejsce

 

 

My akurat parkietu nie mamy, ale dla malucha z pewnością jest zbyt twardy. Za to dywan czy koc nie zawsze jesteśmy w stanie utrzymać w idealnej czystości, mimo że odkurzacz dość często jest uruchamiany w tygodniu. Nasza mata wykonana jest z takiego materiału, że łatwo jest usunąć zanieczyszczenia za pomocą mokrej chusteczki. A gdy trzeba, wrzucam ją do pralki i normalnie piorę. Jest ona na tyle cienka (w środku nie posiada żadnych gąbek), że po wyjęciu z pralki jest sucha i gotowa do użycia.

 

 

 

A Kuku!

 

Mata nie zawsze musi posłużyć do zabawy na niej. Gabrysia wykombinowała sobie, że można schować się pod nią, a mama niech szuka. A kuku, genialna zabawa:) a ile przy tym śmiechu :).

 

 

Idealna na wakacje

 

Większość dostępnych na rynku mat można łatwo spakować i zabrać ze sobą w podróż na wakacje. Taka zabawka nie zajmuje dużo miejsca, a będąc na wyjeździe możemy mieć pewność, że dziecko będzie miało szanse wyciągnąć się na podłodze i pohasać po niej trochę. My naszą matę z pewnością zwiniemy i zabierzemy na działkę :).

No Comments

Post a Comment