Top

Śpij Kochanie śpiiiiiiiiiiiiiiiiiiiij…

Zawsze jakoś byłam sceptycznie nastawiona do takich urządzeń, nie wierzyłam w ich moc. Może to wina tego, że starsza córka spokojnie zasypiała, nigdy nie potrzebowała dodatkowych „wspomagaczy”. Wystarczył pełen brzuszek, sucha pielucha, wtulenie się w ramiona Mamy lub Taty, a także posłuchanie krótkiej bajki przeczytanej przez nas monotonnym głosem. I tyle… Dziecko przesypiało całą noc! A jak sprawa wygląda w przypadku Gabrysi? No cóż.. tu już tak lekko nie jest, choć pewnie nie jest to jeszcze najgorszy przypadek.

 

Od wielu znajomych słyszałam, że usypianie ich dzieci to nie lada wyzwanie, a wręcz miałam wrażenie, że opowiadają o tym jak o najgorszym koszmarze. Włączanie suszarki, odkurzacza, a nawet wkładanie malucha do fotelika samochodowego i jeżdżenie z nim samochodem po wertepach, byle tylko młody złapał głębszy sen i dał rodzicom chwilę wytchnienia. Ok… u nas – usypianie nie było obarczone aż takimi wyrzeczeniami, ale gdy na świecie pojawiła się Gabrysia, wiedziałam że położenie małej spać nie będzie już takie proste, jak w przypadku Zuzi. Wiadomo, na początku młodsze rodzeństwo ma zawsze trochę pod górkę. Starsze chce się bawić, robi więcej hałasu, za to mały dziobasek chce spać. Tu z pomocą przyszedł nam Whisbear.

 

Zabawka ta bije rekordy popularności w polskich domach i na świecie. Co dla mnie ma również ogromne znaczenie, jako fanka polskich produktów, zabawka została zaprojektowana przez dwie mamy i jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie Whisbear „w całości wyprodukowana w Polsce”. Rewelacja! Na rynku dostępne są dwa modele misia – wersja Classic oraz Premium z funkcją CRYsensor. Czym się różnią między sobą? Wersja premium po 40 minutach wycisza się i przechodzi w tryb czuwania. W momencie, gdy dziecko zaczyna popłakiwać, zabawka z powrotem włącza się na kolejne 20 minut. Oczywiście zawsze możemy włączyć/wyłączyć zabawkę za pomocą przycisku, który znajduje się na urządzeniu (ściskamy głowę misia z obu stron). Przyciskając dłużej możemy regulować głośność szumu. Wersja Classic nie reaguje na płacz dziecka, dlatego gdy szumiś się wyłączy, to nasza ręka musi z powrotem włączyć szum.

 

W nasze ręce trafiła wersja podstawowa i przyznam szczerze, że w zupełności nam ona wystarcza.

 

WHISBEAR – Z CZEGO SIĘ SKŁADA?

 

Zabawka składa się z dużej głowy oraz czterech długich kończyn. Z tyłu głowy znajdziemy otwór, a w nim niewielkie urządzenie działające na trzy baterie AAA. To właśnie z niego wydobywa się biały szum, który ma przypominać dziecku dźwięki znane z życia płodowego. Jeśli chodzi o kończyny to są one bardzo kolorowe, dzięki czemu przykuwają wzrok. Dodatkowo również szeleszczą. Za to na ich końcach znajdują się magnesiki, co sprawia, że bez problemu powiesimy Szumisia na barierce łóżeczka czy kołyski lub np. na uchwycie wózka.

 

 

MAM TĘ MOC!

 

No dobra a jaka jest jego skuteczność? Od razu zaznaczę, że Gabrysia nie należy do gatunku dzieci „nieodkładalnych”, ale w porównaniu z Zuzią, jest trochę cięższym przypadkiem. Zasypiając lubi być znacznie dłużej na rękach i czuć bliskość. Zwykle kiedy już mocniej uśnie w ramionach rodziców odkładamy ją do kołyski i włączamy szumisia. No cóż, nam Whishbear nie za bardzo pomaga przy samym usypianiu, ale za to świetnie wycisza inne dźwięki, które mogą małą irytować podczas spania. Na przykład głośne chrapanie tatusia, zabawy ze starszą siostrą w innym pokoju czy gwałtowne dźwięki dochodzące z klatki schodowej. Gabryśka nie przepada również gdy w pokoju jest zbyt cicho. Przyzwyczajona jest, że w domu zawsze coś się dzieje, więc gdy nadchodzą takie chwile, gdy Mała zostaje z Mamą sam na sam (Zuzia idzie do przedszkola, a Tata do pracy), wtedy misiek jednostajnie szumi i sprawia wrażenie, że w domu coś się dzieje.

 

W sumie wychodzi na to, że zabawka nie spełnia swojej podstawowej funkcji – usypiania (przynajmniej w naszym przypadku), ale za to świetnie się sprawdza, kiedy Mała zaśnie w naszych ramionach, a następnie zostanie odłożona do łóżeczka. Swoim szumem misiek dokonuje cudu, bo Gabrysia śpi bardzo mocnym snem i nic nie jest w stanie jej obudzić. Nooo… chyba że kiszki zaczną jej marsza grać, ale wtedy jest to siła wyższa.

 

 

CENA

 

Niektórych może zwalić z nóg, ponieważ trzeba przyznać, że Szumiś do tanich zabawek nie należy. Podstawowa wersja misia to wydatek rzędu – ok. 110 zł. Za to za Szumisia z funkcją CRYsensor zapłacimy mniej więcej 165 zł.

No Comments

Post a Comment