Top

„Mój przyjaciel Malmi” – Wydawnictwo Sonia Draga

Śniegu nie ma, przynajmniej u nas 🙁 Bałwana nie można lepić. Dobrze, że w naszej domowej biblioteczce znalazła się pełna ciepła historia o małym bałwanku. Serdecznie zapraszam do mini recenzji 🙂

Pewnego dnia, tuż przed swoim domem, Nela ulepiła bałwanka i dała mu na imię Malmi. W tym samym czasie bałwana ulepił również jej sąsiad – przyjaciel Matti. Jego bałwan był duży, okazały. Zaś dziewczynki mały, ale słodki. Była z niego bardzo zadowolona. Niestety, chłopiec naśmiewał się z bałwanka mikrusa i dzieci zaczynają się kłócić. Po krótkiej wymianie zdań, oddalają się i idą do swoich domów.

Wieczorem, kiedy Nela obserwuje swojego bałwanka przez okno, dostrzega spadającą gwiazdę i wypowiada życzenie.  I jak to w książkach bywa, i tu zadziała się magia. Oba bałwanki ożywają, a Malmi jakimś cudem dostaje się do domu dziewczynki. Rozrabia tam na całego, dlatego dziewczynka postanawia zabrać rozbrykanego bałwanka na łyżwy. Razem z nimi idzie również bałwanek Mattiego. Wspólnie we trójkę spędzają miło czas, ale co dobre wszystko się kończy i trzeba wracać do domu.

Nela pozostawia bałwanka na dworze i kładzie się spać. Nazajutrz rano, szybko biegnie do Malmiego. Niestety, bałwanek już nie rusza się, ani do niej mówi. Dziewczynce robi się smutno, ale akurat w tym momencie pojawia się Matti, który w ramach swoich przeprosin za wczorajsze niemile zachowanie zrobił dla przyjaciółki kulę śnieżną. Dziewczynce od razu humorek poprawia się i jest zachwycona prezentem. Wieczorem, dzieci wspólnie obserwują niebo i udaje im się dostrzec spadająca gwiazdę. Każde z nich wypowiada życzenie. Czy uda się Neli na nowo ożywić bałwanka? No to na to pytanie, wybaczcie, ale  już Wam nie odpowiem…

Choć książeczkę trudno zdobyć, to jeśli jakimś trafem zobaczycie ją w bibliotece czy na półkach sklepowych – bierzcie, bo warto! Ja napisałam bezpośrednio do wydawnictwa, czy jeszcze mają na stanie i okazało się, że tak. Dlatego u źródła również pytajcie 🙂

Sama książka jest w twardej, lakierowanej oprawie. Tekstu jest akurat w sam raz, nie za dużo, nie za mało, co z pewnością przypadnie do gustu młodszym przedszkolakom, którym czasami trudno usiedzieć w jednym miejscu. Przy okazji, spójrzcie na te przecudne ilustracje! Są one przepiękne, takie plastyczne i cieszą oko!

Książka bardzo spodobała się zarówno Zuzi, jak i Gabrysi, ale również mnie czytało się ją lekko i przyjemnie. No, może poza jednym wyrazem użytym w książce. Chodzi o wyraz „głupi”, ja wiem niby nic takiego, ale mnie póki co drażni mnie i staram się jego unikać. Na szczęście, wyraz spokojnie można zastąpić innym i bez problemu czytać dalej.


Oprócz tego malutkiego minusa, książkę, jak najbardziej POLECAMY!

Tutaj możesz sprawdzić aktualną dostępność książki

No Comments

Post a Comment