Top

Nerwowym porankom mówimy zdecydowanie „NIE”!

Myślicie, że u nas każdy poranek przed wyjściem do przedszkola jest poukładany i spokojny? To się grubo mylicie. Nam też się zdarzają nerwowe momenty, bo albo Zuzia ma 500 pomysłów, aby coś jeszcze zrobić przed pójściem do przedszkola: kilka razy zdarzało mi się, że tuż przed wyjściem chciała zmienić całkowicie ubranie, albo rano nie chciała oczu otworzyć, za to druga córka nagle stwierdziła, że najlepiej zrobić do pieluszki grubszą sprawę, kiedy już niemal stoimy w drzwiach. Czasami to aż ręce opadają.

 

 

Co zrobić, aby poranek nie był nerwowy?

 

 

Mimo tych nielicznych incydentów udało mi się wypracować pewien schemat, który przynajmniej na starszej córce całkiem dobrze się sprawdza. Na młodszą i jej potrzeby fizjologiczne nie mam wpływu.

 

 

Po pierwsze co mogę przygotowuję dzień wcześniej np. tuż przed spaniem. Razem z Zuzią szykujemy ubranko, które obie akceptujemy. Ewentualnie ona zgłasza swoje propozycje, a ja dostosowuje je do panujących warunków pogodowych. Ubranko zawsze czeka na Zuzię u niej w pokoju na krzesełku, więc gdy rano wstaje, doskonale wie, co ma założyć. Dzięki temu nie przychodzą jej do głowy żadne dziwne pomysły.

 

 

Po drugie sprawdzam zawartość jej torebki. Pakujemy tam tylko najpotrzebniejsze rzeczy typu pomadka, paczka chusteczek (choć w sali do dyspozycji dzieci jest zawsze karton chusteczek suchych i paczka mokrych). Rano pakujemy już tylko myszkę, najukochańsza zabawkę Zuzi, bez której nie uśnie.

 

 

Po trzecie budzę zawsze Zuzie tak, żeby powoli, na spokojnie wyrobić się z jedzeniem i innymi czynnościami higienicznymi. Mimo że do przedszkola mamy rzut beretem i na dojście potrzebujemy max 10 minut, to żeby ze wszystkim się wyrobić wstajemy o 6:40. Za to z domu wychodzimy godzinkę później. 10 minut na dojście i rozebranie się w szatni, szybkie pożegnanie i Zuzia jest te kilka minut po 8. Czyli tak jak nasze Panie proszą, bo pierwsze śniadanko dzieciaczki mają już o 8:30.

 

 

Mimo że tak naprawdę dzieci przychodzą do przedszkola i mają jedzonko niemal od razu, przed wyjściem daję Zuzi małe śniadanko. W jej przypadku jest to mleko z płatkami. Choć zdarzają się wyjątki (rzadko bo rzadko), kiedy prosi o kanapeczkę. Wtedy, żeby wygodniej i szybciej jej się jadło, kroję ją w małe kostki. Dzięki temu taką mini kanapeczkę łatwiej jest wziąć do buziaka i pogryźć.

 

 

Po śniadanku Zuzia ma chwilkę odpoczynku i może zobaczyć sobie jedną bajeczkę typu „Bing” czy „Baranek Shaun”. Potem idziemy myć ząbki, ewentualnie jeszcze siku (jeśli jest taka potrzeba). Pakujemy myszkę do torebki i ubieramy się. Zuzia sama zakłada rzeczy, bo gdy ona ogląda bajkę ja przygotowuje jej czapkę, szalik i kurtkę. Ma czas by na spokojnie wszystko założyć i zmykamy do przedszkola.

 

 

Proste, prawda? ? Choć z początku pewne rzeczy trzeba przećwiczyć. Być może u Was sprawdzą się inne metody, ale to co napisałam działa i to od ponad roku. Szczerze polecam nasz sposób, aby z rana już nie popsuć sobie i dziecku humoru. Wystarczy przygotować możliwie dużo rzeczy poprzedniego dnia i wstać odpowiednio wcześnie, żeby nie wariować, nie poganiać i denerwować się, że na coś może zabraknąć czasu.

 

Zapraszam również do komentowania na Facebooku czy Instagramie Waszych metod.

 

 

Buziaki i życzymy miłego tygodnia – bez jakichkolwiek nerwów. Teraz już tylko chilloucik ?

No Comments

Post a Comment