Top

„Zaraz” to taki wielki zarazek!

Jest taki jeden wyraz, który wkurza mnie, doprowadza do szewskiej pasji, włącza mi się tryb wnerwionej żony, matki ? Ooooo mamusiu, lepiej wtedy do mnie nie podchodź! A moje gagatki kochane…. no cóż… starają się używać go coraz mniej. Przyznaje jest go zdecydowanie mniej! Był to żmudny proces, ale udało się go niemalże wyeliminować z naszej rozmowy,  w szczególności przy prośbach, gdy trzeba coś zrobić ?.

 

 

„Kochanie pozmywaj.”  „Zaraz”

 

 

„Niuniu, wynieś śmieci” „Zaraz”

 

 

„Wstaw wodę na herbatę” „Zaraz”

 

 

„Zuziu przygotuj sobie ubranko na jutro” „Zaraz”

 

 

„Dziewczyny idziemy myć zęby” „ZARAZ”

 

 

Ooo matko, jak ja nie znoszę tego „zaaaraaaaaz”. Dobrze, że Gaba jeszcze nie zaczęła go używać, tylko robi, to co trzeba. Nooo, chyba że zabawa pochłonie ją bez reszty, to wtedy udaje, że nie słyszy ?. Ale zdarza się to na szczęście bardzo rzadko :).

 

 

 

 

A ta dwójka, czyli Tatuś i Zuzia, potrafią mnie wyprowadzić z równowagi – CZĘSTO! Słowo „ZARAZ” działa na mnie jak płachta na byka! Włącza się u mnie tryb wnerw. Jeszcze na dodatek z tego ich zaraz nic nie wynika, bo mija 5, 10, 15, 20, 30 minut, a tu nic się nie dzieje. Aaa sorki, u Tatusia następuje nagłe przebudzenie, gdy już stwierdzam, że raczej nie mam co liczyć np. na herbatę czy ogarnięcie zlewozmywaka, wtedy wchodzę do kuchni ja. Z lekka wkurzona, ale robię, bo potem nienawidzę tej sterty naczyń, która rośnie w zastraszającym tempie, więc zmywać trzeba w miarę na bieżąco. I tu pojawia się w kuchni cień – mój Kochany Mężul i nagle woła “No co ty robisz, przecież ja miałem pozmywać”.

 

 

Nie wiem jak Wy kobity, ale we mnie wtedy aż się gotuje. Bo człowiek czekał, nic nie mówił – czekał, tylko grzecznie czekał aż nastąpi jakaś interwencja… a tu nic.. Wielkie zero! A kiedy ty wkraczasz do akcji, to nagle przybiega i jest gotów do działania. Gdyby nie moje ruszenie tyłka, to by zapomniał, co faktycznie ma zrobić. Grrrr… niestety w przypadku starszych, zmiana nawyków jest trudna i mamy tu do czynienia z oporem totalnym, ale są dni kiedy chłop się stara i sam z siebie zrobi, więc widzę to światełko w tunelu. Może do starości ogarniemy temat ;).

 

 

Tak naprawdę, co oznacza  zaraz?

 

 

Dla każdego co innego. Taka prawda. Dla mnie oznacza to tyle, że za max 15 minut zajmę się tym. Dla mojego R. może 10 może 15, albo pół godziny… a tak naprawdę bliżej nieokreślony czas, w sumie to może zajmie się sprawą pod koniec dnia!

 

Zuźka, to już inny temat, bo ona na zegarku jeszcze dobrze się nie zna, więc póki co, po powiedzeniu “zaraz” – następuje u niej amnezja totalna i zapomina o sprawie ;). Jak nie przypomnę za jakiś czas, to nic w tej materii się nie wydarzy. Ale żeby nie było, mój upór plus chęć współpracy ze strony Zuzi, pozwoliło nam wypracować domowe zasady. Spokojnie, nie jestem matką terrorystką, bo wszystko musi być zrobione na tip top, od linijki. Spokojnie! Pokazałam jej, że pewne czynności może zrobić od razu i potem ma je z głowy np. po myciu przygotuj sobie od razu ubranko na jutro do szkoły, jak wstaniesz rano pościel łóżko itp. Efekty są i przynajmniej też mamy spokojne poranki, bo każdy wie, co ma robić :).

 

 

Żeby nie było, że tylko narzekam 😉 KOCHAM MOJE GAŁGANY. Tylko to zaraz…. No nic dziękuję za uwagę, wygadałam się i zdecydowanie lżej mi na serduchu 🙂 Pozdrawiam

No Comments

Post a Comment